Dziś był dla mnie trudny dzień. Kiedy tylko powiedziałam nauczycielowi
od zajęć artystycznych ( on miał takie długie i dziwne nazwisko, którego
nie byłam w stanie wymówić ani zapamiętać... ), że chcę się uczyć na
artystkę zabrał mnie z zajęć lekcyjnych z zamiarem sprawdzenia w czym
jestem naprawdę dobra. Z grą na saksofonie nie poszło mi zbyt dobrze, w
dodatku rozwaliłam bębny. Kiedy miałam spróbować pisać wiersz zalałam
dokumenty nauczyciela atramentem. Nieźle się wściekł... Po wielu innych
nie udanych próbach ( z których większość miała fatalny skutek ) kazał
mi coś narysować, albo się wynosić. Z prawdziwą ulgą przyjęłabym
możliwość opuszczenia tego miejsca, ale bez słowa wzięłam od nauczyciela
kartkę i wyjełam mój nowy ołówek. Na szybko nabazgrałam smoka z
rozłożonymi skrzydłami, ale nie zdążyłam dodać cienia kiedy kartka
została wyrwana mi z ręki bez najmniejszego ostrzerzenia.
-rysowałaś już kiedyś coś takiego? - spytał
-nie, ale rysowałaś smoki, wilki, węże i takie tam... - odpowiedziałam zaskoczona
-gdzie?
-w zeszycie - odpowiedziałam tłumiąc w sobie chęć do opowiedzenia w sposób wulgarny.
-przynieś go tutaj - rozkazał. Szybko pobiegłam po stary zeszyt z
rysunkami ( zeszyt zaiwaniłam z sierocińca xd). Wziął go do ręki i
zaczął przeglądać. Po chwili rzucił go rozłoszczony na ławkę i
powiedział tylko:
- w sobotę wieczorem u mnie. Będziemy rozwijać twój talent. -
podziękowałam i zabierając że sobą zeszyt szybko opuściłam salę.
Spojrzała na mój stary szkicownik,był otworzony na stronie, gdzie smok
porzerał ,, przypadkowo'' tak samo wyglądającego jak nauczyciel
człowieka. Parsknęłam śmiechem i rzuciła się n łóżko. Ledwo zdążyłam
wgramolić się na parapet, a do pokoju ktoś wszedł. Spojrzałam w kierunku
drzwi.
< ktoś dokończy?? PROSZĘ!?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz