Od kilku minut czuję, że ktoś mnie obserwuję. Siedzę sama przy jednym ze
stolików baru mlecznego. Jest tu nawet sporo osób. Chciałam przyjść tu
ze względu na moje urodziny które dziś obchodzi. W pewnym momencie to
nieprzyjemne uczucie wzrastała. Postanowiłam stąd wyjść. Szłam nie
oglądając się za siebie. Przyspieszałam, aż zaczęłam biec. Biegam przez
opustostoszałom ulicę. Postanowiłam się zatrzymać. Słyszałam jego
oddech. Stał za mną. Odwróciła się szybko. Stał tam mężczyzna w płaszczu
do kolan i długimi blond włosami związanymi w kucyka. Na jego twarzy
malował się psychopatyczny uśmiech. To on mnie śledził przez te dwa
miesiące.
-Kim jesteś i co ode mnie chcesz?- Zapytałam z pewnością w głosie choć w duszy trzęsłam się ze strachu.
-Osobą która chcę wytępić całą twoją rasę.- O co mu chodzi?
-Przecież jestem człowiekiem tak jak ty.
- Nie dokońca.-Wyjął z pod płaszcza trzy shurikeny i rzucił jednego w
moją stronę. Zrobiłam szybki unik. Rzucił drugiego i trzeciego. Jeden z
nich trafił mnie w ramię.
-Ał!- jąknełam z bólu. Wiedziałam, że to nie czas na walkę tylko na
ucieczkę. Moje paznokcie zamieniły się w pazury. Wskoczyła na pobliską
skrzynkę pocztową, a potem na budynek. Nie doskonała na dach, ale
wspiełam się dzięki pazury. Zaczęłam skakać z jednego dachu na drugi.
Wiedziałam że muszę uciekać
***
Biegnę już chyba z godzinę. Ręka dalej krwawi, a mi się kręci w głowie.
Muszę zejść na drogę i poprosić kogoś o pomoc.O! Jest jakiś mocno
oświetlony budynek. Może tam mi ktoś pomoże. Zeskoczyłam zwinnie na
"cztery łapy". Weszłam do budynku i podeszłam do pierwszej lepszej
osoby.
-Co to za miejsce?-Spytałam się.
-Co ci się stało z ręką? -Patrzyła ona na moją ranę.
-Ja...
***
Otworzyłam powoli oczy. Nie wiedziałam gdzie jestem. Leżałam na łóżku
szpitalnym, lecz to nie był szpital. Obok mnie stała ta sam dziewczyna
którą spotkałam w tym budynku, a obok niej była młoda pani w białym
fartuchu lekarskim.
-Gdzie ja jestem? -Strasznie mi się kręciło w głowie. Moja rana była opatrzona.
-Jesteś w Akademii Stu Gwiazd, a dokładniej w jej akademiku.-Odpowiedziała z uśmiechem dziewczyna.
-Wykrywawiłś się na tyle, że straciłaś przytomność i musiałyśmy cię
podłaczyć do kroplówki.-Faktycznie. Wogóle tego nie zauważyłam.
-Kim jesteś?-spytała się dziewczyna
-Jestem Kim. A wy?
<Ann?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz