- Wiem o czym mówisz... Ja mieszkałem w jakiejś dziurze bo się do mnie przyczepiły gliny... psychiatrzy... no i towarzystwo ochrony zwierząt. Za przetrzymywanie dzikich zwierząt w złych warunkach i nienaturalnym klimacie. No a tutaj... Można w spokoju kreować swoją psychopatyczną wyobraźnię. Hmmm.... Fajny pomysł.- przyglądałem się rysunkowi- A co byś powiedział na jakąś starą wyrzutnię lub coś w tym stylu. Wystrzelić tak przez okno jakiś większy pocisk?
- No fajny pomysł, ale chyba mało to efektowne. Leci leci i spada... Niech wybuchnie w powietrzu!- uśmiechnął się.
- Świetny pomysł! Ale brakuje mi tu jakiegoś no wiesz... Spektakularnego początku... Mam! Strzelam czasem z łuku... A gdyby tak wystrzelić płonącą strzałę na jakieś graffiti ze smoły? To musi wyglądać genialnie! Wtedy tylko dać jakąś reakcję łańcuchową, żebyśmy się nie spalili i z daleka podziwiali przedstawienie? Jakieś pomysły?
- No... Kilka. Ale skąd masz zamiar wziąć na to wszystko materiały?
- No... Ze sklepu?- Hatoshi spojrzał na mnie rozbawiony- Nie psuj tej chwili! Mogło być tak pięknie... Z resztą mam kilka fajnych zabawek- wyjąłem z kieszeni małe, czarne pudełeczko po zapałkach z czwórką na wierzchu.
- Pudełko...Wow...
- Tak... A wiesz co ono potrafi?- wysunąłem lekko wieczko i rzuciłem pudełkiem przed siebie. Z boków pudełka wysunęły się miniaturowe skrzydła i mały samolocik poszybował przed siebie a gdy tylko dotknął ziemi BUM! Eksplozja
- Fajny bajer. Ale mały zasięg.
- Bo małe pudełko więc zasięg niecały metr... Ale mam więcej takich zabawek. Większość jest dość prosta. Po tych nieudanych policja mnie próbowała złapać... Wiesz ja nie strzelam ogniem z palców... Muszę się zadowolić czymś takim... No a ty? Jakieś... Zabawki masz?
<Hatoshi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz